,,…jedynie Moja Najczcigodniejsza Osoba posiada licencję na żonglowanie stołkami, a wam, dziady, ch** do tego. Jam jest Tomasz Wszechwiedzący  i powiadam wam, ignoranci, że to mój folwark, moja służba i nie podskakiwać mi tu, w pas się kłaniać i jadaczki pozamykać, bo się nie znacie.’‘- rzekł Włodarz Wszechmogący.

W wolnym przekładzie znaczy to mniej więcej tyle co:

,,…uprawnieniem Wójta jest prowadzenie takiej polityki kadrowej, która jemu odpowiada a nie radnym. Radni nie powinni wchodzić w kompetencje wójta. To wójt zapewnia funkcjonowanie Urzędu Gminy i to on odpowiada za realizację zadań gminy. To co się dzieje w Urzędzie jest sprawą tylko i wyłącznie wójta gminy a nie radnych.”

Po wysłuchaniu owego expose niektórzy radni zbaranieli, innych zatkało, jeszcze innym ,,szczena” opadła lub krew się zagotowała. Jedynie nieliczni mieli ochotę trzasnąć Przenajwspanialszego w pysk 18 paragrafem Ustawy o Samorządzie Gminnym, a paragrafem 18a z drugiej strony poprawić, jednak szczęśliwie się pohamowali, uznając zapewne, że polityka kadrowa Jego Wysokości może być słuszna. Wszak wiadomo nie od dziś, że na finansach najlepiej znają się złodzieje. Te zaś osoby, które dobrze dają, powinny zajmować się rozdawaniem, przyznawaniem etc. A jak już trafi się geniusz, co to i dawać potrafi, i lepkie ręce ma, na ołtarzu należy go posadzić i wstępnie beatyfikować, bo to fachowiec objawiony! Natomiast tym, którzy przez lata uczciwie pracowali, wykazując zamiłowanie do porządku i przejrzystości działań trzeba umożliwić dalszy rozwój zawodowy. Przy myciu toalet na przykład…

To sytuacja fikcyjna, będąca jedynie owocem bujnej wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do tego, co zaszło na XI Sesji Rady Gminy w Jeżowie jest zupełnie przypadkowe.

Pozdrawiam.

Grześ